Zapytanie ofertowe
Rejestracja
Panel klienta
BageloBagelo
  • HOME
  • O FIRMIE
  • OFERTA
  • PORTFOLIO
  • KARIERA
  • BLOG
  • KONTAKT

Kategoria: Wpisy na blogu

Jaką domenę wybrać?
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Jaką domenę wybrać? została wyłączona | 24 maja, 2016 | 1

Budynki, mieszkania oraz domy mają swój adres, miejsce określające ich położenie. Podobnie jest z adresami e-mail czy stronami internetowymi. Przykładowo, wpisując w okno wyszukiwarki bagelo.pl i wciskając enter, wyświetli nam się strona, która kryje się pod tą właśnie domeną, w tym przypadku będzie to strona internetowa firmy Bagelo. Aby witryna mogła odpowiednio funkcjonować w sieci, musi posiadać domenę. Jedna strona internetowa może kryć się pod wieloma domenami, co znaczy, że np. strona Bagelo może mieć jeszcze trzy inne adresy i wszystkie przekserują nas na identyczną WWW. Jednakże odwrotnie jest już inaczej, gdyż pod jedną domenę można podłączyć tylko i wyłącznie jedną stronę WWW. W przypadku kupna konkretnej domeny przez jedną osobę, druga nie może już jej wykupić. Wyjątkiem jest moment, kiedy ktoś nie przedłuży okresu ważności domeny, wówczas inna osoba może ją przejąć.

Domena jest więc elementem adresu internetowego, który prowadzi internautę na daną stronę WWW. Domena składa się zawsze z wymyślonych słów lub znaków oraz z kropki i końcówki. Aby wyjaśnić to na przykładzie, posłużymy się stroną bagelo.pl, gdzie „pl” to końcówka (fachowo zwana rozszerzeniem), natomiast „bagelo” będzie nazwą domeny. Rozszerzenia mogą być różne i wybierane są najczęściej w zależności od obszaru działania. Najpopularniejsze to .pl, czyli domeny typowe dla polskich stron internetowych, .com i .net dla stron międzynarodowych, czy .eu określające najczęściej strony internetowe z Unii Europejskiej. W rozszerzeniach wykorzystuje się również np. .gov – oznaczające strony rządowe, .edu – edukacyjne czy .info – informacyjne. Wszystkie wyżej wymienione przykłady określa się mianem domen funkcjonalnych. Warto tu też wspomnieć o domenach krajowych najwyższego poziomu, które przydzielone są w odpowiedniej strukturze dla wszystkich państw na świecie. Na przykład Polska – .pl, Niemcy – .de, Peru – .pe czy Francja – .fr.

Jaka nazwa domeny będzie najlepsza? Na pewno unikalna, aby wymarzony przez nas adres strony był łatwo dostępny, prosta do zapamiętania i związana z tematyką strony. Przy wykupie domen warto także zainwestować w nabycie dwóch lub kilku rozszerzeń takich jak np. .pl i .com. Pozwoli to zabezpieczyć się przed ewentualnym kupnem przez osoby trzecie takiej samy nazwy domeny, lecz z innym rozszerzeniem.

Podczas rejestracji domeny możemy również skorzystać z subdomen. Opierając się raz jeszcze na przykładzie bagelo.pl, subdomena to słowo poprzedzające nazwę, przykładowo blog.bagelo.pl. Najprościej mówiąc, przed nazwą domeny możemy umieścić dowolne słowo lub ciąg słów, rozdzielony kropką. Tworzenie subdomen jest zarezerwowane tylko i wyłącznie dla właściciela domeny internetowej.

Skorzystanie z odpowiedniego adresu internetowego, który pozostanie w pamięci klientów, to ogromny sukces. Warto więc przy wyborze domeny zwrócić uwagę na to, co będzie reprezentowało nasz biznes w wirtualnym świecie, a wybór mamy ogromny.

Zwiększ ruch na swojej stronie i zacznij sprzedawać więcej
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Zwiększ ruch na swojej stronie i zacznij sprzedawać więcej została wyłączona | 12 maja, 2016 | 1

Szacuje się, że ilość wyszukiwań w wyszukiwarce Google rocznie wynosi miliardy. Pokazuje to, jak olbrzymim miejscem potencjalnych klientów jest Internet oraz jak jest ono ważne dla wszystkich osób oferujących usługi. Google wyznaczył sobie w bardzo krótkim czasie kurs na wartościowe i unikatowe treści, a osoby prowadzące własny biznes, poszukujące klientów i dążące do stałego rozwoju swojej firmy, muszą za tymi trendami nadążać i stale dbać o swój marketing treści. Jeśli firma ma być zauważalna na rynku, musi prowadzić swój content marketing zdecydowanie sprytniej niż konkurencja. Zapomnijmy o korzystaniu z usług wydawców zewnętrznych i poszukiwaniu dobrych lokalizacji do publikowania – rozwińmy swoje środowisko, w którym nasz biznes pod względem reklamowym, będzie się stale rozwijał i zapewni nam skuteczność w zdobywaniu klientów.

Zwiększeniu sprzedaży i zaznaczeniu obecności firmy w wyszukiwarce pomaga obecność pod kilkoma słowami kluczowymi, do czego przyczynia się podzielenie oferty na kilka sprzedażowych stron – każda strona sprzedażowa przeznaczona dla jednego produktu. Bardzo ważne jest tutaj zainwestowanie w profesjonalne treści, które powinni tworzyć profesjonaliści. Bez dzielenia oferty na strony sprzedażowe, trudne jest pozycjonowanie za pomocą wielu fraz.

Prostszym rozwiązaniem niż reklamowanie strony w kilku lokalizacjach przy pomocy wielu fraz, jest stworzenie sieci wirtualnych billboardów, które usprawniają marketingowe działania firmy. Wirtualne billboardy są pewnego rodzaju przedstawicielami Twojego biznesu w lokalnych rezultatach wyszukiwania. Ma to uzasadnienie, ponieważ na lokalnych stronach możliwe jest umieszczanie banerów graficznych z linkiem do Twojej strony internetowej, co przyczynia się do tworzenia ruchu oraz wzmocnienia pozycji strony głównej. Wirtualna sieć sprzedażowa pozwala także na lepsze targetowanie oferty, gdyż w różnych lokalizacjach mogą występować różni odbiorcy.

Oprócz pozycjonowania czy wirtualnych billboardów bardzo ważne w zwiększeniu sprzedaży jest tworzenie stron internetowych i treści, które są przejrzyste dla wszystkich użytkowników. Jeśli potencjalny klient wejdzie na naszą stronę i będzie mógł się u nas bez problemu odnaleźć, szybko natrafi na interesujące go informacje, zaciekawi go design naszej witryny oraz oferta – nie ucieknie, lecz skorzysta z naszych usług i na pewno do nas wróci. W dobie rozwoju technologicznego ważne jest także zainwestowanie w responsywną stronę. Jest to już wymóg, który trzeba spełniać, aby skutecznie prowadzić swój biznes i dużo sprzedawać. Brak inwestycji w responsywną stronę internetową może spowodować niską skuteczność naszej reklamy.

Rozwój technologiczny to kolejny aspekt, który jest bardzo istotny przy zwiększeniu sprzedaży. Dysponując najnowszą technologią zyskujemy zarówno skuteczność marketingową, a także stabilność działania. Zadaniem przedsiębiorców, którzy są nastawieni na zdobycie i utrzymanie klienta, jest podążanie za technologiami, kontrolowanie statystyk, przepływu użytkowników między stronami czy monitorowanie pozycji tych stron, analizowanie i raportowanie.

Podsumowując, każda strona internetowa, zarówno firmowa czy prywatna, aby istnieć, wzbudzać zainteresowanie i przynosić zysk, potrzebuje ruchu, gdyż to właśnie on jest źródłem klientów, czytelników i osób zainteresowanych naszym tworem online. Warto więc stale dbać o pozyskiwanie nowego ruchu, na przykład poprzez wyżej wymienione działania związane z wyszukiwarkami. Jeśli poszukujesz firmy, która z powodzeniem wykreuje świadomość Twojej marki, zwiększy sprzedaż i nawiąże długotrwałe relacje z klientami – skorzystaj z doświadczenia Bagelo.

Blogi firmowe – czy warto je prowadzić?
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Blogi firmowe – czy warto je prowadzić? została wyłączona | 29 kwietnia, 2016 | 0

Ilość blogów, które powstały w ostatnich kilku latach, opiewa na miliony. Zakładane są i prowadzone przez różne osoby: nastolatków, studentów, celebrytów, a także przez instytucje i firmy. W polskiej blogosferze możemy obserwować, jak dzięki prowadzeniu bloga, zyskuje się popularność i zyskowny biznes. Czy odnosi się to również do blogów firmowych? Czy warto je prowadzić i czy można liczyć na jakikolwiek zysk z tego tytułu?

Zdecydowanie możemy wyodrębnić kilka bardzo ważnych zalet prowadzenia bloga firmowego. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że jest on działaniem promocyjnym, ma on dbać o wizerunek firmy i być po prostu jej wizytówką. Założenie bloga to, między innymi, wraz z promocją w mediach społecznościowych, optymalizacją pod kątem wyszukiwarek internetowych (SEO), tworzeniem i rozpowszechnianiem treści w Internecie, najważniejsze techniki inbound marketingu (marketingu przychodzącego). Dlatego też firmy decydujące się na prowadzenie bloga powinny pamiętać, aby treści w nim umieszczane nie były związane tylko i wyłącznie ze sprzedażą, lecz muszą zagłębiać się także w tematykę reprezentowanej branży. Musi on także dawać swobodę i możliwość wyrażania opinii.

Kolejny aspekt, za którym przemawia prowadzenie bloga, to pozycjonowanie. Dzięki blogowaniu możemy łatwiej przyciągnąć klientów w sieci i tu znów trzeba wspomnieć o SEO, czyli optymalizacji pod kątem wyszukiwarek internetowych. SEO jest nadal najpopularniejszym sposobem na promocję marki w sieci. W związku z tym, jeśli zależy nam na skutecznym pozycjonowaniu w wyszukiwarkach, musimy pamiętać o treściach tworzonych „pod klienta”.

Blog musi być ciekawy i przyciągający uwagę, gdyż tylko taki pozwoli na wyróżnienie się z tłumu panującego w blogosferze. Wówczas będzie on bardziej zauważalny i częściej odwiedzany przez klientów. Pozwoli to także na bycie wodzem w danej dziedzinie i, jeśli blog będzie dawał możliwość wyrażania opinii, zapewni to firmie ponowne odsłony.

Niestety, blog nie jest doskonałym miejscem do bezpośredniego nakłaniania internautów, aby skorzystali z danej usługi lub kupili nasz produkt. Nie oznacza to, że nie możemy reklamować produktów na blogu. Blog, jak wcześniej wspomnieliśmy, to wizytówka firmy, sposób na zyskanie klientów i zbudowanie zaufania. Należy więc, pośród tekstów, znaleźć odpowiednie miejsce na tak zwane call to action, które zagwarantuje nam sprzedaż lub konwersję oraz na nienatarczywe przypominanie o tym, jak nazywa się firma prowadząca blog i co ona oferuje.

Blog jest zdecydowanie przydatnym narzędziem, pozwalającym na zbudowanie zaufania i pokazanie profesjonalizmu firmy. Zdecydowanie potrzeba na to czasu – nie zyskamy spektakularnych efektów po dziesięciu wpisach, jednakże nie może nas także ten fakt zniechęcić. Założenie i prowadzenie firmowego bloga oraz budowanie sieci internautów, z pewnością przełoży się w przyszłości na korzyści dla firmy.

Retargeting sposobem na zwiększenie popularności artykułów
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Retargeting sposobem na zwiększenie popularności artykułów została wyłączona | 18 kwietnia, 2016 | 0

Codziennie w sieci publikowane są miliony artykułów o różnej tematyce. Niestety, wielu potencjalnych odbiorców danego tekstu nie przeczyta go, gdyż wśród natłoku informacji w Internecie, zniknie on prawie tak szybko jak został opublikowany. Nawet teksty, które z początku generują spory „szum”, są skazane odgórnie na zapomnienie i zastąpienie je kolejnymi, nowszymi.

Dlatego osoby tworzące własne teksty na blogach czy w serwisach informacyjnych są świadome, jak ważna jest promocja zamieszczanych tam treści, aby zyskały sobie one popularność. Do promocji treści wykorzystują oni na przykład portale społecznościowe, pozycjonowanie czy publikowanie tekstów w innych serwisach. Coraz częściej także e-wydawcy wykorzystują działania określane mianem retargetingu, który w ostatnim czasie stał się sposobem na popularyzację artykułów w Internecie.

Czym tak właściwie jest retargeting i jakie działania ze sobą niesie? Retargeting to specyficzna forma reklamy internetowej docierająca do tych użytkowników Internetu, którzy potencjalnie są zainteresowani pewnymi treściami, jednak jej nie przeczytali. Prościej mówiąc, strony internetowe wydawców mają wielu odbiorców, którzy często przegapiają pewne treści. Niejednokrotnie docierają oni tylko do najnowszych publikacji, nie zwracając uwagi na starsze, kilkudniowe artykuły. Retargeting ma więc za zadanie przypomnieć o przegapionych treściach po opuszczeniu strony internetowej, co przyczynić się ma do zwiększenia ruchu w witrynie internetowej oraz spowodować zapoznanie się zainteresowanego odbiorcy z wszystkimi artykułami. Retargeting odnosi się również do wielu innych aspektów skutecznej reklamy, między innymi do sklepów internetowych. Dzięki tej formie reklamy klienci wracają na daną stronę i często dokonują zakupu, którego nie dokonali za pierwszym razem.

Statystyki i badania dokumentujące coraz częstsze wykorzystywanie retargetingu pokazują, jak istotnym i ważnym narzędziem jest retargeting, który pomaga twórcą treści w Internecie, dziennikarzom, blogerom czy marketingowcom w szybkim czasie wypromować tekst i dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Dodatkowo, retargeting dla wydawcy może być także sposobem na zarabianie pieniędzy, a jego ogromną zaletą jest wszechstronność i wykorzystywanie go w wielu branżach.

Ciasteczka – cookies nie tylko na talerzu
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Ciasteczka – cookies nie tylko na talerzu została wyłączona | 5 kwietnia, 2016 | 0

„Korzystając z naszej witryny, zgadzasz się na używanie plików cookies” – znane? Oczywiście, że tak, gdyż z pewnością każdy użytkownik Internetu spotkał się z taką właśnie informacją i prośbą o zaakceptowanie „polityki cookies” . Niestety większość nie wie, czym tak naprawdę są ciasteczka, jak działają i do czego są potrzebne.

Ciasteczka (z ang. cookies) wymyślone zostały przez Lou Montulliniego, pracownika amerykańskiej firmy tworzącej oprogramowania. Dzięki mechanizmowi cookies, Lou chciał dowiedzieć się, czy dany internauta odwiedzał już wcześniej konkretną stronę internetową, jak często i co go tam interesowało. Ciasteczka to więc nic innego jak malutkie pliki, dane teleinformatyczne, które wysyłane są przez stronę internetową i zapisywane w urządzeniu, z którego korzystamy, na przykład w smartfonie czy tablecie. Pozwalają one na personalizowanie ustawień danej strony internetowej w zakresie np. wyświetlanych treści czy reklam, pod kąte konkretnego użytkownika. Wchodzisz na swój ulubiony sklep internetowy i zamierzasz dokonać w nim zakupu. Wrzucasz do koszyka produkty, jednakże coś przerywa tą czynność i transakcja nie do chodzi do skutku. Po kilku godzinach ponownie wracasz na stronę internetową i ponownie chcesz kupić produkty, które już wcześniej trafiły do kosza. Ku zdziwieniu nie musisz ich ponownie wyszukiwać, gdyż nadal „siedzą” w koszu – brzmi znajomo? No właśnie, taka sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby nie pliki cookies, które zapamiętują nasze wybory i ustawienia.

Pliki cookies dzielą się na trzy rodzaje. Pierwszy rodzaj to „session cookies”, czyli ciasteczka tymczasowe. Działają one tylko i wyłącznie podczas korzystania ze strony internetowej, w trakcie jednej sesji. Po jej zamknięciu pliki zostają wykasowane. Wykorzystanie „session cookies” jest niezbędne do prawidłowego działania niektórych witryn internetowych. Drugi rodzaj ciasteczek to ciasteczka stałe „persistent cookies” – trwają one w pamięci przeglądarki przez dłuższy czas, który określany jest przez przeglądarkę. Pliki stałe można także usunąć ręcznie. Serwer łączy się z zapisanymi ciasteczkami za każdym razem, gdy odwiedzamy daną stronę internetową. Trzeci rodzaj to „third parties cookies”, czyli ciasteczka podmiotów zewnętrznych, które pochodzą z serwerów firm współpracujących z właścicielem danej strony WWW. Ta współpraca pozwala na dostosowywanie reklam i ocenę ich skuteczności .

Jakie są zalety ciasteczek?

  • zapamiętują ustawienia, np. język, układ strony, lokalizację,
  • wyświetlają reklamy i ogłoszenia adekwatne do miejsca zamieszkania czy zainteresowań,
  • przechowują towary, które umieszczone zostały w koszu sklepu internetowego,
  • pozwalają na pominięcie ponownego zalogowania,
  • pomagają w tworzeniu statystyk.

Korzystanie z ciasteczek jest dobrowolne – każdy z użytkowników może samodzielnie nimi zarządzać poprzez przeglądarki internetowe, z których korzysta. Ustawienia umożliwiają wybór ciasteczek, które mają być zapisywane. Niestety, skutkiem rezygnacji z ciasteczek może być utrata niektórych funkcji w danych stronach WWW lub utrata całkowitej możliwości korzystania z nich.

Strony responsywne – dlaczego są tak ważne?
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Strony responsywne – dlaczego są tak ważne? została wyłączona | 14 marca, 2016 | 0

Jeszcze kiedyś telefon komórkowy służył wyłącznie do dzwonienia i pisania smsów. Teraz, w dobie smartfonów, z pewnością większość osób zapytanych do czego służy im telefon komórkowy odpowie, że do korzystania z mediów społecznościowych, które również pozwalają na swobodną komunikację w każdym momencie. Podstawowe funkcje telefonów komórkowych stają się więc zapomniane, a na pierwszy plan wysuwają się inne, bez których nie wyobrażamy sobie codziennej egzystencji. Bo przecież większości z nas zdarza się poprzez telefon komórkowy sprawdzać rozkład jazdy autobusów czy godzinę emisji filmu w kinie. W kolejkach, w tramwaju, w podróży – wszędzie możemy korzystać z udogodnień, które dają nam smartfony, a wszystko dzięki responsywności stron.

Od czasu, kiedy na rynku pojawiły się smartfony i tablety , twórcy stron internetowych musieli dostosować kod źródłowy do rozdzielczości tych urządzeń. Dotychczas tworzono tylko i wyłącznie kody, które współgrały z tradycyjnymi komputerami. Aktualnie najważniejszą rolę odgrywają właśnie strony responsywne (z ang. Responsive Web Design), czyli takie, które dostosowują się same do rozdzielczości danego urządzenia.

Strony responsywne stają się standardem, którego oczekują użytkownicy, a liczba użytkowników Internetu, którzy korzystają z urządzeń mobilnych, z każdym rokiem wzrasta na niekorzyść komputerów i laptopów. Google kilka miesięcy temu wcielił w życie zasadę, że jeśli ich wyszukiwarka nie rozpozna danej strony jako przyjaznej dla urządzeń mobilnych, wpłynie to na ilość wyświetleń i na pozycję w wynikach wyszukiwania. Dlatego jeśli właścicielom stron zależy na odbiorcach i dużej ilości wyświetleń, konieczne jest posiadanie strony responsywnej, która nie jest już dodatkiem, a obowiązkiem. Według Google taka strona jest bardziej przyjazna dla internautów i umożliwia im np. łatwiejsze udostępnianie informacji.

Zainwestowanie w Responsive Web Design na pewno przynosi wiele korzyści. Najważniejsze z nich to zadowoleni klienci – użytkownicy urządzeń mobilnych, zwiększona liczba wyświetleń i wysoka pozycja w wyszukiwarkach. Wszystko wskazuje na fakt, że niebawem tworzenie stron będzie opierało się tylko i wyłącznie na technologii responsywnej.

White Hat SEO czy Black Hat SEO?
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania White Hat SEO czy Black Hat SEO? została wyłączona | 9 marca, 2016 | 0

SEO (z ang. search engine optimization), inaczej pozycjonowanie, to procesy, które mają zapewnić danej stronie WWW wysoką pozycję w wynikach wyszukiwania, w internetowych wyszukiwarkach takich jak Google, Yahoo czy Onet. Właściwe pozycjonowanie zapewnia większe zainteresowanie potencjalnych klientów usługami lub produktami, które oferowane są na pozycjonowanej stronie. Wśród sposobów pozycjonowania wyróżnia się White Hat SEO i Black Hat SEO.

White Hat SEO to pozycjonowanie zgodne z zasadami etyki i wytycznymi wyszukiwarek. Działania w tym sposobie bazują na atrakcyjnej, użytecznej i zaktualizowanej stronie internetowej dla użytkowników, a także dla robotów wyszukiwarek. Jeśli strona jest dobrze przygotowana, ma ona spore szanse zaistnieć wysoko w wynikach wyszukiwania. Działania, które zalicza się do White Hat SEO to przede wszystkim korzystanie z czystego kodu, budowanie interesujących treści oraz częste ich publikowanie, odpowiednie słowa kluczowe czy zamieszczenie interaktywnych usług. Odpowiednie wykorzystanie sposobów etycznego pozycjonowania na pewno pomoże w podniesieniu miejsca witryny w wyszukiwarkach.

Drugi sposób na pozycjonowanie stron WWW w Internecie, niestety nieakceptowany przez wyszukiwarki, a wręcz zakazany, to Black Hat SEO. Pośród tych zakazanych zachowań wyróżnia się przede wszystkim dwa, najczęściej stosowane. Pierwszy to spamowanie, czyli ukrywanie kluczowych słów, zbyt duże ich nagromadzenie lub używanie słów, które nie są adekwatne do treści danej strony internetowej. Drugie, nieetyczne zachowanie, to wykorzystanie tak zwanego cloakingu, polegającego na przekazywaniu odmiennej treści robotom wyszukiwarki niż tej, która faktycznie znajduje się na stronie.

Za stosowanie praktyk, które nie są akceptowane przez wyszukiwarki, grożą pewne mniejsze lub większe konsekwencje. Najbardziej dotkliwą jest wykluczenie strony z indeksu, przez co strona nie będzie pojawiała się w wyszukiwarce na wpisane zapytanie. Łagodniejszą karą jest założenie filtru, który spowoduje obniżenie pozycji strony WWW w wynikach wyszukiwania. Filtr ten jest automatycznie zakładany oraz ściągany.

Warto więc, wybierając sposób pozycjonowania, zastanowić się, czy zależy nam na szybkich efektach, które będą skuteczne chwilowo, czy może lepiej jest zainwestować więcej czasu na SEO i uzyskać długotrwały efekt zwiększający sprzedaż.

Magazynuj pliki w chmurach
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Magazynuj pliki w chmurach została wyłączona | 1 marca, 2016 | 0

Jeszcze nie tak dawno, aby przenieść z jednego do drugiego urządzenia większe pliki muzyczne, wideo czy zdjęcia, potrzebowaliśmy pamięci przenośnej – dysku albo pendrive’a. Okazuje się, że w dzisiejszych czasach nie ma już takiej konieczności. Coraz bardziej popularne staje się przechowywanie plików w tak zwanej chmurze. Chmura jest specjalnym miejscem na serwerach, dyskiem, na którym każdy kto posiada dostęp do Internetu, może przechowywać potrzebne dane lub po prostu wykonywać kopie zapasowe ważnych i potrzebnych dokumentów. Dostęp do plików przechowywanych w chmurze odbywa się za pomocą przeglądarki internetowej lub poprzez specjalne narzędzia, których sieci jest sporo. Przeważnie nie różnią się one pod względem funkcjonalności, lecz pod względem detali, a oferowane są na przykład przez firmy takie jak Microsoft czy Apple.

Dostęp do wirtualnego dysku zapewnia internautom wiele możliwości i zdecydowanie ułatwia życie. Awaria dysku przenośnego, stracone materiały, brak kopii i możliwości odzyskania utraconych danych – z pewnością każdy to przeżył z mniej lub bardziej ważnymi plikami. Wtedy z pomocą przychodzi chmura, która umożliwia przechowanie kopii plików na serwerze. Kolejna, ważna zaleta to dostęp do wirtualnego dysku, tak naprawdę z każdego miejsca. Na przyjęciu, w pracy czy na spotkaniu służbowym – w każdej sytuacji można dostać się do magazynowanych w chmurze danych. Nawet jeśli urządzenie wykorzystywane do odczytu plików ulegnie awarii, nadal są one w chmurze i możemy je odzyskać w każdej chwili za pomocą innego urządzenia. Istotnym plusem wirtualnego dysku jest synchronizacja. Posiadając tablet, smartfon, laptop, komputer stacjonarny trudno jest przesyłać pliki na każde z urządzeń osobno. Dzięki chmurze, pliki zapisane np. na tablecie, zostają zaktualizowane, więc w smartfonie, laptopie i komputerze stacjonarnym również znajdziemy takie same wersje plików, jak w tablecie. Pliki mogą być również udostępniane innym osobom prosto z chmury. Nie ma więc potrzeby wysyłania e-maila, można konkretne treści upublicznić i wysłać zainteresowanym link z dostępem.

Z pewnością wiele osób zastanawia się, czy taki wirtualny dysk-chmura jest bezpieczny i skąd mamy mieć gwarancję, że pliki z chmury po prostu nie znikną. Otóż nikt nie da stuprocentowej gwarancji na dożywotniość chmury, tak jak nie można mieć pewności, że płyta CD nie ulegnie uszkodzeniu w najmniej oczekiwanym momencie, a pendrive zwyczajnie się nie zgubi. Właściciele sieciowych dysków używają wysokiej klasy serwerowni oraz tworzą kopie zapasowe, co powinno nas po części uspokoić.

Zdecydowanie jednak więcej jest pozytywnych aspektów magazynowania w chmurze. Wygodny dostęp do plików z każdego miejsca na świecie, multimedia, dokumenty online, kopie zapasowe, edycja plików i aktualizacja na wszystkie urządzenia, łatwość obsługi – to argumenty przemawiające za tym, że warto jest korzystać i trzymać pliki w internetowej chmurze. To przede wszystkim wygoda i ogromne ułatwienie.

Bye, bye banery reklamowe?
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Bye, bye banery reklamowe? została wyłączona | 17 lutego, 2016 | 0

Każdy użytkownik Internetu w ciągu miesiąca widzi ponad tysiąc banerów reklamowych, jednakże nie przynoszą one zamierzonych celów, gdyż prawie wszystkie, zauważone przez internautów banery, są ignorowane. Takie zjawisko określane jest mianem ślepoty banerowej (z ang. banner blindness), która polega na bagatelizowaniu elementów witryn internetowych, które przypominają reklamy. Pomimo tego, że w dzisiejszych czasach świadome kliknięcie w baner jest rzadko spotykane, to masowe banery należą do jednych z najpopularniejszych form reklamy w sieci.

W 1994 roku powstał pierwszy baner reklamowy, stworzony na potrzeby reklamy korporacji AT&T. Wówczas pokładano w nim ogromne nadzieje – marketerzy zauważyli, że to doskonały sposób reklamy, szczególnie w tamtym okresie, kiedy to rozprzestrzeniał się dostęp do Internetu. Pierwszy baner to czarny prostokąt w formie gif, który zachęcał do kliknięcia. Jak się okazało, zyskał on sobie sporą popularność i skuteczność, gdyż co drugi użytkownik Internetu najzwyczajniej w niego kliknął i zapoznał się z ofertą reklamującej się w ten nowy sposób firmy.

Niestety, w dzisiejszych czasach taka sytuacja nie ma szans na powtórkę. Jaki jest tego powód? Zwyczajny i prosty – współcześnie zostaliśmy uniewrażliwieni na masowe formy reklamy, które bombardują nas ze wszystkich stron, a jedna reklama przekrzykuje drugą. Banery wyskakujące w najmniej spodziewanym momencie, zajmujące całe okno czy uciekające „iksy” i grające zakładki wywoływały i nadal wywołują w internautach narastające wzburzenie i złość. Nawet statystyki nie wróżą niczego dobrego. Skuteczność masowych banerów reklamowych wynosi aktualnie zaledwie 0,1%, co znaczy, że tylko jeden internauta na tysiąc kliknie w baner. Często także ta jedna reakcja jest po prostu przypadkowa…

Baner reklamowy sam w sobie nie jest zły, jednakże swoją inwazyjnością zapracował sobie na brak zainteresowania, a nawet na brak zapamiętania. Prowadzi on do nieinteresujących treści, dla wszystkich użytkowników wyświetlana treść jest taka sama, bez względu na płeć, wiek, zakupowe intencje czy zainteresowania. Także z zapamiętaniem banerów jest problem, bo najzwyczajniej w świecie nie ma takich, które są tworzone zgodnie z naszymi upodobaniami. A przecież właśnie takie wzbudziłyby nasze zainteresowanie, bądź pamięć. Badania pokazują, że użytkownicy Internetu nie mają nic przeciwko reklamie w sieci, lecz najlepsza według nich reklama to taka, do której oni sami docierają lub wyrazili na jej otrzymywanie zgodę. Spersonalizowana reklama w sieci ma się zdecydowanie o wiele lepiej.

W dziejach reklamy nastały czasy, w których reklamodawcy internetowi powinni, a nawet muszą, ustalać profile internautów. Współczesne technologie pozwalają, na przykład dzięki plikom cookies, odpowiedzieć na pytanie „z kim, ja reklamodawca, mam do czynienia?”, a następnie „jaka reklama klienta zainteresuje?”. Warto zatem dopasowywać banery do użytkowników czy do specyfiki strony internetowej oraz publikować je w miejscach, gdzie najprawdopodobniej napotkamy potencjalnego klienta.

Dbaj o swoje hasła
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Dbaj o swoje hasła została wyłączona | 8 lutego, 2016 | 0

W sieci z każdym dniem przybywa internautów, którzy oprócz korzystania z portali informacyjnych, zakładają także internetowe konta bankowe, skrzynki pocztowe czy konta na portalach społecznościowych.

Wspólną cechą takich kont i skrzynek jest ustalenie hasła dostępu. Takie hasła to tak naprawdę klucz do wszystkich naszych osobistych informacji, plików czy zdjęć, więc powinny być one bardzo dobrze chronione przed potencjalnymi oszustami i hakerami. Wielu ludzi nie jest świadomych, co może spowodować brak mocnych haseł, zapewniających bezpieczeństwo. Przekonują się o tym dopiero wtedy, kiedy nastąpi włamanie, a osobiste dane zostają wykorzystane na przykład do zawarcia umowy kredytowej. Hakerzy wiedzą o tym, że w systemie zabezpieczeń i ustalania haseł zawodzi człowiek, co skutecznie wykorzystują. Dlatego też warto zwrócić uwagę na tworzenie mocnych i bezpiecznych haseł dostępu.

Jakie hasło możemy uznać za bezpiecznie? Na pewno takie, które składa się z wielu cyfr, liter i znaków – im jest dłuższe, tym trudniej jest je złamać. Natomiast wykorzystanie wielkich i dużych liter, cyfr oraz znaków, dodatkowo zwiększa bezpieczeństwo i dodaje trudności. Powinno się również stosować takie zwroty i słowa, które będą łatwe do zapamiętania. Mogą się one na przykład kojarzyć się z portalem, w którym zakładamy konto. Na pewno trzeba unikać powtórzeń, korzystania z nazwy użytkownika, ustalania hasła w stylu popularnych sekwencji „12345”czy „qwerty”oraz imienia i nazwiska czy daty urodzin.

Kolejnym sposobem na ochronę haseł w Internecie jest ich częsta zmiana. Ustawa o ochronie danych osobowych w systemach podłączonych do sieci mówi, że hasło powinno być zmieniane co 30 dni. Jest to więc bardzo krótki czas i z pewnością większość internautów nie stosuje się do tego zalecenia, co jest ułatwieniem dla potencjalnych oszustów. Istotną sprawą jest również ujawnianie haseł osobom trzecim. Często można spotkać hasła przyklejone na karteczkach do komputera lub zapisane w notatniku. Jest to bardzo zła praktyka, która może przynieść wiele kłopotów. Tak samo jak ustalanie identycznych zabezpieczeń do różnych kont.

W dbaniu o bezpieczeństwo haseł należy zwrócić uwagę na takie aspekty jak: korzystanie z zabezpieczonych sieci Wi-Fi, wpisywanie haseł z wykorzystaniem szyfrowania SSL, ochrona antywirusowa, uaktualnione oprogramowanie, skonfigurowanie opcji odzyskiwania hasła połączonego np. z używaniem telefonu komórkowego czy rezygnacja z opcji zapamiętywania haseł.

Zastosowanie powyższych rad może znacząco poprawić bezpieczeństwo naszych kont i skrzynek pocztowych. Wszystko oczywiście zależy od człowieka – gdy będzie rozsądnie korzystał z zabezpieczeń, przykre sytuacje związane z włamaniem na konta zostaną zminimalizowane lub zwyczajnie go ominą.

Czy firmy potrzebują aplikacji mobilnych?
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Czy firmy potrzebują aplikacji mobilnych? została wyłączona | 22 października, 2015 | 0

Rośnie sprzedaż urządzeń mobilnych, a wraz z nią przybywa konsumentów, do których można dotrzeć nowym kanałem komunikacji. Ze smartfonami i tabletami praktycznie się nie rozstajemy, gdyż pozwalają one załatwiać coraz więcej spraw z różnych obszarów życia. W efekcie staje się ono coraz wygodniejsze.

Za pośrednictwem urządzeń mobilnych sprawdzamy pogodę, odbieramy pocztę, zamawiamy taksówkę, rezerwujemy wizytę u lekarza. Nie dziwi już widok osoby regulującej należności nowoczesnym telefonem komórkowym z funkcją karty płatniczej. Smartfon zastąpił nawigację. Tablet stał się lepszym zamiennikiem telewizora, bo zapewnia swobodny dostęp do ulubionych treści multimedialnych w długiej podróży czy w trakcie przerwy obiadowej.

Dostęp do cennych danych o kliencie

Funkcjonalność urządzeń mobilnych systematycznie wzrasta, obejmując kolejne obszary naszego życia. Dzieje się tak za sprawą aplikacji, czyli niewielkich, ale bardzo przydatnych programów.

Ich wielką zaletą jest możliwość personalizacji. Każdy użytkownik może skonfigurować je po swojemu, by jeszcze lepiej odpowiadały jego wymaganiom.

To wszystko sprawia, że dla firm, usługodawców i dostawców posiadanie własnej aplikacji mobilnej jest koniecznością. W związku z przenoszeniem się kolejnych klientów do świata mobile dzisiaj taki software to dla podmiotów gospodarczych kwestia nie tyle zdobywania nowych odbiorców, co utrzymania się na powierzchni.

Branża nie ma tu większego znaczenia. Udostępniając aplikację mobilną, zyskujemy bardzo ważny kanał komunikacji z użytkownikiem i spełniamy jego potrzeby – nawet te z pozoru nieistotne.

Ponadto dowiadujemy się o klientach wielu cennych dla nas rzeczy. Chodzi nie tylko o ich preferencje, dane liczbowe, opinie, ale też sam przebieg procesu zakupowego: jak kupują, czy się wahają itd. Wszystko to pozwala firmie udoskonalać serwis, jeszcze lepiej profilować ofertę i wreszcie wpływać na zachowania całych grup, a tym samym zwiększać sprzedaż.

Użyteczna i gotowa

Ważne! By aplikacja nie wylądowała w koszu zaraz po instalacji, musi spełniać dwa warunki. Po pierwsze, musi być przydatna, ułatwiać życie, rozwiązywać jakiś problem. Po drugie, musi być dopracowana.

Wbrew pozorom wypuszczenie własnej aplikacji nie jest dużym kosztem i nie zajmuje dużo czasu. Dzisiaj istnieją rozwiązania umożliwiające opracowanie „apki” na… smartfonie.

Nowy symbol Google to plagiat?
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Nowy symbol Google to plagiat? została wyłączona | 7 września, 2015 | 0

Wraz z zaprezentowaniem odmienionego logo i godła przez koncern z Doliny Krzemowej w internecie rozgorzała dyskusja na temat ich legalności. Niektórzy twierdzą, że odświeżony symbol wyszukiwarki jest kopią projektu rosyjskiego grafika sprzed prawie dekady.

Z początkiem września właściciel m.in. najpopularniejszej wyszukiwarki i systemu operacyjnego na smartfony zmienił identyfikację wizualną. Nowe jest m.in. logo, w którym nieznacznie pogrubiono czcionkę, zrezygnowano z cieniowania i kroju szeryfowego.

Sporo znaków zapytania

Serwis Daily Tech ukuł teorię głoszącą, że „G” będące symbolem wyszukiwarki Google to plagiat projektu wykonanego w 2008 r. przez rosyjskiego grafika Denisa Kortunova. Gdy zestawi się obecne godło Google z dziełem Kortunova można zauważyć duże podobieństwo.

W projekcie Rosjanina czcionka jest nieco cieńsza, litera G ma szerszy łuk, a układ kolorów jest przesunięty o jeden przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Barwy są nieco ciemniejsze i przygaszone. Ponadto „G” stworzone przez Google idealnie wpisuje się w okrąg.

Czy rzeczywiście amerykański gigant dopuścił się plagiatu? Może tylko się inspirował? A może geneza tych dwóch znaków jest zupełnie odmienna?

Z profilu zawodowego grafika na LinkedIn nie wynika, by kiedykolwiek pracował on dla firmy z Mountain View. Być może zawarł jakąś umowę dającą Google prawo do swobodnego przekształcenia jego utworu graficznego. Nie wiadomo. Pozostaje się tylko domyślać, jaki był rodowód obecnego symbolu wyszukiwarki.

Powrót do prostoty

O nowym faviconie amerykańskiej firmy można powiedzieć, że na pewno nie jest świeży i oryginalny. Taką grafikę tworzyło się przed 10 laty.

Zresztą przedsiębiorstwa technologiczne poddają się ostatnio trendowi powrotu do przeszłości wyrażającego się w prostocie logotypów i symboli (vide rebranding Microsoftu). Kiedyś prostota ta wynikała z ograniczeń sprzętowych, dziś jest wyznacznikiem atrakcyjności wizualnej w grafice.

Oczywiście, całą sprawę należy traktować jako fakt medialny. Po pierwsze, twórca godła z 2008 r. nie wniósł żadnego pozwu. Po drugie, w dyskusji nie brakuje głosów zdroworozsądkowych.

Zawodowi graficy tłumaczą podobieństwo obu znaków tym, że wykonano je według podobnych założeń i w duchu minimalistycznej filozofii. W efekcie dały zbliżony, niemal identyczny rezultat.

Więcej na ten temat możecie przeczytać na stronie Daily Tech (https://www.dailytech.com/Exclusive+Googles+New+Search+Icon+Was+Created+in+2008+by+Russian+Designer/article37480.htm)

Czym jest i na czym polega opiekowanie się treścią
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Czym jest i na czym polega opiekowanie się treścią została wyłączona | 4 sierpnia, 2015 | 0

Codziennie ludzki mózg musi przetworzyć kilkadziesiąt gigabajtów danych. Nadawcy i wydawcy, którzy nie chcą, by ich komunikaty zginęły w morzu informacji, tylko zostały przyswojone przez odbiorców, korzystają z content curation.

Tym terminem określa się metodę tworzenia wyselekcjonowanych treści najwyższej jakości. Polega to na umiejętnym porządkowaniu i organizowaniu materiałów odnoszących się do jakiegoś zagadnienia. Ma to na celu ułatwienie ich odbioru przez potencjalnych adresatów – użytkowników danych treści.

Ważne! Nie trzeba tworzyć własnych treści – wystarczy odpowiednio „obrobić” te istniejące, a następnie udostępnić je potencjalnie zainteresowanym.

Content curation sprowadza się do: wybrania, skategoryzowania, właściwego sformatowania contentu i jego dystrybucji. Materiały kolportujemy poprzez ich publikację we własnych kanałach komunikacji marketingowej. W ten sposób budujemy swój wizerunek eksperta w danej dziedzinie oraz zdobywamy zaufanie odbiorców, zwiększamy ich lojalność.

Jak skutecznie opiekować się treścią?

  1. Określ grupę docelową i tematykę, która zainteresuje potencjalnych adresatów
    Zdefiniuj kilka kategorii, które będziesz poruszać w przekazywanych treściach. By wyróżnić się z zalewu informacji, powinieneś znaleźć swoją niszę. Jeśli w Twojej branży jest coś, o czym mało się mówi albo jest to rozsiane w wielu miejscach, zajmij się tym. Możesz opiekować się tylko wybranym typem treści dotyczących danej problematyki: tekstami, grafikami, wideo, zdjęciami, infografikami, podcastami.
  2. Wybieraj tylko interesujące i wartościowe dla użytkowników materiały
    Czytelnicy z pewnością ucieszą się z unikalnych danych, ciekawych analiz, zaskakujących odkryć. U odbiorców stworzysz wrażenie, że otrzymują od Ciebie przydatny content najwyższej jakości, który odpowiada ich potrzebom, pomaga rozwiązywać problemy i pozwala się rozwijać.
    Przekazując takie treści, w świadomości internautów staniesz się autorytetem. Będą więc regularnie do Ciebie zaglądać i – co równie ważne – „podzielą się” Tobą ze znajomymi, osobami z branży. Tym samym zwiększysz swój zasięg.
  3. Segreguj treści w bloki tematyczne i systematycznie je udostępniaj
    Autorytetu nie buduje się z dnia na dzień. Content curation przynosi efekty w dłuższej perspektywie. Powinieneś mieć plan działania. Zapisuj zagadnienia, którymi zamierzasz się zająć. Ustal kryteria, wedle których będziesz selekcjonować materiały. Sprawdzaj, które tematy cieszą się największym wzięciem (liczba udostępnień, lajków). Niech to będzie dla Ciebie wskazówka, w którą stronę rozwijać swoją działalność.
  4. Przekazuj treści w przejrzystej i atrakcyjnej wizualnie formie
    To nie może być tzw. blacha, czyli niesformatowany tekst o długości kilku-kilkunastu tysięcy znaków. Uatrakcyjnij go wizualnie, dodając zdjęcia, wykresy, diagramy, wideo. Zastosuj numerowanie, listowanie, pogrubienia, podkreślenia, różne kolory. Użyj śródtytułów, ramek, cytatów.

Gdzie i co publikować?

Gdzie publikować tak przygotowane materiały? Pole do popisu jest naprawdę duże. Wykorzystaj media społecznościowe, blogi, fora, portale, strony firmowe, newslettery.

Co może spodobać się użytkownikom? Praktycznie wszystko – byle było podane w odpowiedniej formie, czyli przejrzyście i atrakcyjnie. Wybieraj, opracowuj i udostępniaj:

  • prezentacje,
  • e-booki,
  • śmieszne, celnie pointujące, dające do myślenia cytaty,
  • analizy, raporty, opracowania eksperckie i ich autorskie streszczenia,
  • grafiki, wideo, zdjęcia,
  • omówienia cudzych koncepcji, innowacyjnych rozwiązań, przydatnych pomysłów,
  • tutoriale i poradniki w innej formie.
Potęga marketingu sensorycznego
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Potęga marketingu sensorycznego została wyłączona | 14 lipca, 2015 | 0

Nakłonienie współczesnego klienta do zakupu wymaga dostarczenia mu produktu, który nie tylko ma odpowiednie właściwości użytkowe, ale też zaspokaja potrzeby zmysłowe i osobiste. Musi on nie tylko się podobać, ale też ładnie pachnieć, dobrze smakować i wywoływać przyjemne odczucia i skojarzenia.

W podejmowaniu decyzji zakupowych największą rolę odgrywa wzrok. To on dostarcza nam najwięcej informacji. Jednak w poczynaniach marketingowych coraz bardziej liczą się też inne zmysły.

Obecnie niektóre podmioty prowadzą działania, które angażują jednocześnie wszystkie zmysły odbiorcy i wywołują u niego z góry założone przez nadawcę reakcje. Nazywa się to marketingiem sensorycznym.

Głęboka i trwała relacja z marką

Takie podejście zwiększa efektywność kampanii, ponieważ wywołuje u potencjalnych odbiorców pożądane przez firmy skojarzenia i reakcje. Skutkuje to znacznie większą świadomością marki i przywiązaniem klienta do niej. Fundamentem relacji między nim a marką (produktem, firmą) są emocje, dlatego więź ta jest głęboka i trwała.

Przykładowo konsumenci Coca-Coli kojarzą ją ze szklaną butelką, bożonarodzeniową melodią i mikołajem. Z tego powodu napój wywołuje u nich przyjemne odczucia. Ludzie kupując ten wyrób, chcą się pozytywnie nastroić.

Zintegrowanie wszystkich zmysłów w jednym przekazie reklamowym pozwala wyróżnić go na tle innych. Codziennie odbieramy ponad 3 tys. takich komunikatów. Zapamiętujemy niewielki procent. Wiedzą o tym sprzedawcy, dlatego w swoich działaniach wykorzystują narzędzia dostarczające różnorodnych bodźców zmysłowych.

Tego unikaj

Niektórzy jednak przesadzają. Świetny przykład to marka odzieżowa Massimo Dutti. W jej salonach unosi się bardzo przyjemny, lecz intensywny zapach. Jego natężenie płoszy klientów.

W tym przypadku marka traci podwójnie. Po pierwsze, klienci przestają interesować się produktem. Po drugie, są płoszeni, co dla marki może być nieodwracalne w skutkach.

Niewłaściwie zastosowany marketing sensoryczny niesie też inne szkodliwe konsekwencje dla przedsiębiorstwa go stosującego. Należą do nich:

  • mniejsze zaufania klientów do firmy – spadek sprzedaży,
  • pogorszenie wizerunku produktu, marki,
  • obojętność konsumentów,
  • brak świadomości marki,
  • wykształcenie się ruchów sprzeciwu wobec niej.

Kampania neuromarketingowa, jak każda inna, musi być przemyślana. Najlepiej poprzedzić ją badaniami. Twórcy nie mogą zapominać, że najważniejszym elementem całej układanki jest konsument. To pod niego powinien być ustawiony przekaz.

Bierz przykład

Przykłady dobrze użytego marketingu sensorycznego:

  1. Concept store’y Apple’a – tam każdy zainteresowany może dotknąć urządzeń z jabłkowym logo, przetestować ich funkcjonalność.
  2. Singapore Airlines, które wykorzystują unikalny, opatentowany zapach i puszczają charakterystyczną azjatycką muzykę. O wysoki poziom obsługi dbają stewardessy, które są odpowiednio ubrane i umalowane, a do tego poruszają się i podają posiłki wedle zdefiniowanych wytycznych.
  3. Sklepy Marks & Spencer i sposób prezentacji produktów spożywczych. Eksponowanie szczegółów dodaje zdjęciom autentyczności. Doskonała jakość obrazu sprawia, że odwiedzający od razu robi się głodny, bo wizualny bodziec aktywuje w mózgu klienta ośrodek odpowiedzialności za łaknienie.
Podstawy SEO
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Podstawy SEO została wyłączona | 27 czerwca, 2015 | 0

Świetne i długotrwałe efekty przy stosunkowo małych nakładach to największa zaleta pozycjonowania, które pozwala dotrzeć do ściśle określonego kręgu odbiorców naszych produktów i usług. Wyjaśniamy, czym jest SEO i na czym polega.

Skrót SEO pochodzi od angielskich słów Search Engine Optimization. Oznacza ogół czynności zmierzających do poprawy pozycji strony w naturalnych wynikach wyszukiwania. Celem procesu jest też zwiększenie i poprawa jakości ruchu na stronie. Chodzi o to, by witrynę odwiedzało jak najwięcej osób zainteresowanych jej treścią/ofertą, czyli o jak największą konwersję.

Zwierzyna staje się łowcą

Niekiedy, np. w USA, SEO jest utożsamiane z pozycjonowaniem. W Polsce tym terminem określa się działania usprawniające witrynę, tj. jej optymalizację. Ta ostatnia w połączeniu z linkowaniem staje się pozycjonowaniem (ang. Web Positioning). W praktyce jedno bez drugiego nie funkcjonuje.

Optymalizacja i pozycjonowanie to rodzaj reklamy internetowej. Nie jest to jednak typowa forma promocji.

Następuje w niej odwrócenie ról. To klient szuka i znajduje interesującą go firmę, pożądany produkt. Sam wykazuje inicjatywę. Oferent poprzez szereg działań ułatwia konsumentowi te poszukiwania, dyskretnie – poprzez wyszukiwarkę – podsuwając odsyłacz do swojej witryny.

Tajemnica sukcesu

Od lat SEO jest największą kategorią w wydatkach na promocję w internecie. Kolejne przedsiębiorstwa dostrzegają jego olbrzymią skuteczność przy satysfakcjonującym stosunku kosztów do dochodów, czyli nakładów na pozycjonowanie do wypracowanych dzięki niemu dochodów. W dodatku reklama ta przynosi długotrwałe efekty.

Tajemnicą sukcesu jest fakt, że wielu konsumentów nie traktuje pozycjonowania jako reklamy. Nie ma w ogóle świadomości, że na ranking Google można w pewien sposób wpływać.

Sprawia to, że sporo internautów ma do wyszukiwarki i pokazywanych przez nią wyników spore zaufanie. Skoro coś jest w niej wysoko, to musi być dobre, polecane i warto to kupić – myśli niejeden internauta.

Udoskonalanie strony

SEO obejmuje zabiegi wykonywane wewnątrz witryny (optymalizacja) oraz poza nią (pozyskiwanie hiperłączy). Dzieje się tak nie bez powodu. Algorytm Google przy ustalaniu kolejności stron uwzględnia ponad 200 czynników. Dokładny mechanizm nie jest znany, ale gigant z Mountain View podaje ogólne zasady. Niektóre wytyczne SEO są też rezultatem czynionych przez lata spostrzeżeń specjalistów od e-marketingu.

Najważniejsze zadania do wykonania w obrębie witryny to:

  1. Optymalizacja kodu
    Należy go udoskonalać pod kątem wymagań robotów wyszukiwarki. Trzeba usunąć z niego elementy zbędne, spowalniające witrynę i szkodzące jej. Pożądane jest stworzenie mapy strony oraz modyfikacja jej struktury celem ułatwienia nawigacji.
  2. Responsywność, tj. dostępność z urządzeń mobilnych
    Obecnie strona musi być dostępna również z poziomu urządzeń mobilnych, czyli automatycznie dostosowywać się do ekranów smartfonów i tabletów. Zbyt mała czcionka i rozjeżdżający się tekst szybko zniechęcą użytkowników do dalszego przebywania w naszym serwisie.
  3. Optymalizacja contentu
    Musi on odpowiadać zapytaniom internautów, być dla nich wartościowy, dostarczać im pożądanych informacji. Liczy się też sposób jego zaprezentowania. Treść musi być przejrzysta. Należy ją odpowiednio sformatować (podział na akapity, stosowanie śródtytułów, pogrubień, punktowań, dodanie materiałów graficznych). To podniesie jej atrakcyjność wizualną, zachęci do przeczytania i ułatwi przyswojenie.
  4. Unikalność contentu, czyli jego niepowtarzalność w sieci
    Nie można kopiować zawartości słowo w słowo z innych witryn. Google tego nie lubi. Poza tym w niektórych przypadkach jest to łamanie prawa (plagiat).

Pozyskiwanie linków

Czynności prowadzone na zewnątrz serwisu sprowadzają się do zdobywania odnośników z wartościowych i tematycznie powiązanych z nim stron (Link Building).

Im jest ich więcej, tym lepiej dla naszej witryny. Dla wyszukiwarki to sygnał, że internauci polecają naszą stronę, uznają ją za przydatną, dlatego powinna być możliwie najlepiej widoczna, tj. łatwo dostępna dla innych użytkowników.

O czym pamiętać, wykonując link-building?

  1. To proces długofalowy
    Nie należy się spodziewać efektów w krótkim czasie (w konkurencyjnej branży mogą się one pojawić dopiero po roku, zwykle występują po trzech-czterech miesiącach). Zresztą ich szybkie uzyskanie naraża nas na duże ryzyko nałożenia filtra lub – co gorsza – bana. Google może nas ukarać, jeśli stwierdzi, że mamy zbyt dużo miernych odsyłaczy albo nagromadziliśmy w nich zbyt dużo słów kluczowych.
  2. Droga na skróty się nie opłaca
    W związku z tym lepiej unikać systemów wymiany linków (SWL-i), farm linków, stron podejrzanych i o złej reputacji.
  3. W miarę możliwości należy starać się, by odnośniki pochodziły z mocnych, zaufanych źródeł tematycznie powiązanych z naszą witryną.
    Ale nawet ich nie można pozyskiwać zbyt szybko (tyczy się to zwłaszcza katalogowania). To musi wyglądać w miarę naturalnie, czyli należy zdobywać po kilka hiperłączy dziennie z zaufanych blogów, portali społecznościowych, forów, serwisów branżowych.

Musimy mieć świadomość, że SEO nie zawsze przyniesie spodziewane rezultaty. Wpływa na to wiele czynników, m.in. konkurencja w branży oraz historia naszego serwisu.

Relacje międzyludzkie w dobie mediów społecznościowych
By Bagelo | Wpisy na blogu | Możliwość komentowania Relacje międzyludzkie w dobie mediów społecznościowych została wyłączona | 10 czerwca, 2015 | 0

Pojawienie się portali społecznościowych oraz rozwój internetu mobilnego znacząco zmienił proces komunikowania się. Nie ma sensu walczyć z tym faktem. By jednak bilans zysków i strat nie okazał się ujemny, należy kontrolować ilość czasu poświęcanego na facebooki, twittery i inne serwisy tego typu.

Social media to narzędzie umożliwiające nawiązanie znajomości wszelakich. Nie musimy ruszać się z miejsca, by poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach, poglądach, interesach. Dzięki powszechnemu internetowi możemy się z nimi swobodnie komunikować, wymieniać informacjami, umawiać na spotkania, współpracować przy realizacji różnych projektów i oszczędzać przy tym czas.

Osłabienie więzi

Jednak media społecznościowe mają też ciemną stronę. Mimo szerokiego grona internetowych znajomych komunikujemy się tylko z wybraną garstką. Pozostałych pewnie nigdy nie widzieliśmy na oczy, nie poznaliśmy ich w realu. Zresztą bardzo często dotyczy to również tych, z którymi utrzymujemy stały kontakt online.

Dochodzi też do odwrotnej sytuacji: nasze relacje ze znajomymi przenoszą się do internetu. Nie chce nam się bądź nie mamy czasu na normalnie spotkania. Socjolodzy powiedzą, że tak osłabiają się więzi społeczne.

Szczerość do bólu

Na portalach społecznościowych, jak w całym internecie, ludziom puszczają hamulce. Obrzucają się błotem, piszą przykre i skandaliczne słowa (ma to też pozytywny skutek – przełamywanie tabu).

Z drugiej strony są też bardziej otwarci, sami dobrowolnie zdradzają informacje, których w świecie rzeczywistym nigdy by nie ujawnili. Ba! Nawet nie przyszłoby im do głowy, by się nimi chwalić.

Spotkania rozszerzone

Social media przyczyniły się do powstania przynajmniej dwóch nowych zjawisk socjologicznych. Pierwszym są spotkania rozszerzone.

Rozwój nowoczesnych technologii doprowadził do tego, że nawet gdy wybieramy z ludźmi z Facebooka czy Twittera na imprezę, to w jej trakcie czas poświęcamy nie im, tylko tym, których z nami nie ma. Mało tego, robimy sobie z kompanami selfie, wrzucamy do internetu i wzajemnie komentujemy, czekając na nowe lajki, serduszka, udostępnienia czy opinie – także od osób, które siedzą obok nas.

Zamiast umawiać się na wspólne oglądanie filmu czy meczu, oglądamy je osobno, ale komentujemy wspólnie – w internecie. Niektórzy ćwiczą przy tym podzielność uwagi.

W sieci krąży taka oto anegdota. Amerykańska restauracja zanotowała wzrost skarg na szybkość obsługi. Okazało się, że przyczyną był internet i serwisy społecznościowe. Klienci zamawiali potrawy, a następnie wyjmowali komórki i tablety i robili zdjęcia sobie, daniom lub prosili o to kelnerów. Później umieszczali fotki w serwisach społecznościowych, czekali na komentarze znajomych oraz spędzali czas na surfowaniu po wirtualnym świecie. W ten sposób blokowali miejsce kolejnym chętnym na posiłek w tymże lokalu i spowalniali personel.

FOMO

Drugim zjawiskiem powstałym na fali popularności mediów społecznościowych i internetu w ogóle jest konieczność stałego monitorowania sieci www. Przypadłość nazywa się z angielskiego FOMO, które jest akronimem od Fear of Missing Out.

Choć mamy ustawionych mnóstwo powiadomień, non stop sprawdzamy pocztę, serwisy informacyjne, portale branżowe, profile na Facebooku, Twitterze, Instagramie czy Snapchacie, bo boimy się, że coś nas ominie, coś przegapimy. Dzieje się to bezwiednie. Po krótkiej rozłące ze smartfonem spowodowanej np. wizytą w toalecie albo wyjściem po zakupy pierwszą czynnością po powrocie jest chwycenie za telefon/tablet. Wszystko to powoduje, że nie potrafimy się skoncentrować, nie wyrabiamy się z obowiązkami, zapominamy o spotkaniach w realu i innych ważnych wydarzeniach, spóźniamy się.

Używanie mediów społecznościowych ma swoje plusy i minusy. Nie ma potrzeby całkowitego „wylogowania się”, ponieważ serwisy tego typu wzbogacają i uzupełniają nasze życie. By jednak strat było jak najmniej, z dobrodziejstw social mediów należy korzystać z umiarem.

Ostatnie wpisy

  • Jaką domenę wybrać?
  • Zwiększ ruch na swojej stronie i zacznij sprzedawać więcej
  • Blogi firmowe – czy warto je prowadzić?
  • Retargeting sposobem na zwiększenie popularności artykułów
  • Ciasteczka – cookies nie tylko na talerzu
© Copyright 2016 Bagelo | All Rights Reserved | REGULAMIN
  • HOME
  • O FIRMIE
  • OFERTA
  • PORTFOLIO
  • KARIERA
  • BLOG
  • KONTAKT
BageloBagelo